25 maja 1999r., Londyn
Rudowłosa, trzyletnia dziewczynka stoi przy drzwiach szpitalnej sali operacyjnej z wyciągniętą wysoko głową. Należy do ciekawych świata dzieci i ze zniecierpliwieniem czeka, aż czegokolwiek się dowie. Próbuje zobaczyć choć część z dziejących się wewnątrz rzeczy, więc staje na palcach, lecz z jej zaledwie metrem wzrostu jest to niemal niemożliwe. Dziewczynka jest już bardzo znudzona i zmęczona. Zrezygnowana rzuca się na najbliższe krzesło, z trudem wdrapuje się na nie i wpatruje się w podłogę, rytmicznie machając nogami. Stuka też palcami o siedzenie obok, wsłuchuje się w dźwięki wydawane przez medyczne aparatury, zaczyna nucić kołysankę, którą jeszcze wczorajszego wieczoru słyszała z ust swojej matki. Komuś z tłumu oczekujących na wiadomość o chorym bliskim nagle dzwoni telefon, gdzieś w rogu ściany ociężale huczy klimatyzacja, słychać kłótnie zdesperowanych pielęgniarek z pacjentami, jakiś chłopiec jeździ plastikowym samochodzikiem po podłodze... To wszystko tworzy harmonię, melodię. Dziewczynka zaczyna stukać coraz szybciej, co drugą nutę klaszcze w dłonie lub delikatnie uderza rękami o kolana. Już wpadła w trans, to często jej się zdarza. Dlatego też właśnie ma problemy z nauką i nawiązywaniem znajomości. W każdej, nawet najbardziej absurdalnej dla przeciętnego człowieka rzeczy, potrafi znaleźć muzykę...
Cały urok tej chwili natychmiast znika, gdy z sali operacyjnej wychodzą załamani lekarze. Trzylatka podnosi się z krzesła, podchodzi do uchylonych jeszcze drzwi. Dostrzega przez szparę duży stół, panią w białym fartuchu i postać przykrytą czarnym płótnem. Nie rozumie, nie potrafi sobie wytłumaczyć, gdzie jest jej ukochana mama... Przecież wjechała tutaj na łóżku z kółkami! Gdzie jest teraz, skoro wszyscy znajdujący się w sali już wyszli?!
Przerażona całą sytuacją babcia dziewczynki przyciąga ją do siebie, by wysłuchać medyków.
Trzylatka przytula się do starszej pani. Nie chce słuchać tych ludzi, nie wie, kim są, co takiego ważnego chcą przekazać. Nie ufa im. Musiało stać się coś strasznego, bo czuje, jak babci stopniowo coraz szybciej bije serce, jak zaczyna drżeć, jak opuszcza ręce w geście załamania. Już nie przytula dziecka. Ono odbiera to jako odrzucenie, więc wstaje, odpycha próbujących zatrzymać ją lekarzy, z całej siły pcha drzwi sali operacyjnej i wpada do środka. Podchodzi do stołu. Z trudem udaje jej się dosięgnąć czarnego materiału, nie mówiąc już o dostrzeżeniu sylwetki, jaka się pod nim kryje. jest w stanie tylko mocno szarpnąć płachtę.
- Mamo?- szepcze. Jest inteligentna, domyśla się, kto tam leży- Mamo, wstawaj! Miałaś mi przeczytać bajkę!- podnosi głos. W drzwiach pojawia się zapłakana babcia, opiera się o futrynę i przez łzy obserwuje zachowanie wnuczki.- Mamo?!- dziewczynka jest teraz już naprawdę zdenerwowana.
Lekarze próbują wyprowadzić ją z pomieszczenia.
- MAMO???!!!- to już wrzask, prawdziwy krzyk zapowiadającej się histerii.- MAMO???!!!
Jeden z lekarzy zwinnym ruchem podnosi trzylatkę i stara się wynieść ją na korytarz, spokojnym głosem tłumacząc jej, że mamusia już się nie obudzi. Dziecko jednak nie chce słuchać i za wszelką cenę próbuje wydostać się z rąk mężczyzny; kopie, piszczy, płacze, drapie i okłada go małymi piąstkami, jednak nie dostrzega żadnej różnicy w jego zachowaniu. Próbuje chwycić za klamkę od drzwi, lecz te niespodziewanie się zamykają i trzylatka znów znajduje się w oskubanej poczekalni. Przez parę minut próbuje jeszcze dostać się z powrotem do środka, ale bezskutecznie.
Babcia podbiega do niej, mocno ją obejmuje i szlochając mówi:
- Wszystko będzie dobrze, kochanie. Ja się tobą zaopiekuję! Już zawsze będę przy tobie!
____________________________________________________________________
Heloł! Tu Kocia3ek i Jossie2202...
Podczas, gdy poziom naszego znudzenia sięgnął zenitu, zdecydowałyśmy się na założenie wspólnego bloga i rozpoczęcie tworzenia własnej historii. Urzekła was nasza opowieść, prawda?